Bogini Kot Bastet - tajemnice Strandży

17 lutego obchodzimy Światowy Dzień Kota. Z tej okazji chcemy wam opowiedzieć legendę o bogini kotce Bastet.
 
Mistyczna Bastet urodziła się w Górach Strandża, niedaleko wybrzeża Morza Czarnego. Było to za czasów panowania trackiej królowej Kaleomastry, której prawą ręką był ojciec Bastet.
 
Trakowie oprócz tego, że byli wyjątkowymi wojownikami, byli także dobrymi handlarzami – aktywnie handlowali z Egiptem. Za panowania Kaleomastry miejscowi Trakowie postanowili przenieść się do Egiptu.

W czasie tej wyprawy, gdzieś na Morzu Egejskim zmarła Kaleomastra. Ojciec Bastet, drugi pod względem rangi w plemieniu, został wybrany na króla, a jego dzieci otrzymały status książąt i księżniczek.
 
Po dotarciu do Egiptu osiedlili się nad Nilem, a Bastet została wybrana na najwyższą kapłankę ruchu religijnego, który czcił koty - święte zwierzęta w Egipcie. Zwolennicy tego nurtu często nosili na twarzy kocie maski, a Bastet uważali za boginię. Z tego powodu w większości miejsc, prawdopodobnie z nią związanych, znajdują się figurki kotów i kocie symbole.
 
Bastet cierpiała na poważną chorobę. Gdy poczuła, że jej koniec jest bliski, poprosiła ojca, aby pochować ją tam, gdzie się urodziła - w Strandży. Ponieważ darzono ją wielką czcią, ponad 300 osób przeniosło jej ciało w Góry Strandży – miejsce, które wybrała na swój pochówek. Tutaj zbudowano dla niej grobowiec i ją pochowano. Tak głosi legenda.
 
Historia naszych czasów jest równie ciekawa i tajemnicza. Pod koniec lat 70-tych starożytna mapa grobowca Bastet, namalowana na skórze, wpadła w ręce pewnego poszukiwacza skarbu. Przez ok. 2-3 lata na próżno poszukiwał opisywanego miejsca w Strandży. W końcu, rozczarowany daremnymi wysiłkami, postanowił opowiedzieć wszystko co wie ówczesnym władzom.
 
O sprawie dowiedziała się Ludmiła Żiwkowa, córka ówczesnej głowy państwa Todora Żiwkowa. Ludmiła była historykiem, krytykiem sztuki i odpowiadała za politykę kulturalną państwa. Postanowiła z pomocą mapy odnaleźć grób Bastet. Niestety jej również to się nie udało.
 
Udała się wówczas po radę do proroczki Baby Wangi, a ta opowiedziała jej jak tysiące lat temu do Strandży przybyli ludzie z Egiptu - wysocy i szczupli, z długimi włosami i maskami na twarzy, o grobie kobiety pochowanej w Strandży, trzymającej w ręku berło wykonane z pozaziemskiej materii (prawdopodobnie z meteorytu), o niezliczonych bogactwach znajdujących się w grobie - wielu "bryłkach złota", starożytnej broni, książkach i innych kosztownościach.
 
Opowiedziała o sarkofagu, w którego wnętrzu zapisana jest tajemna wiedza o historii ludzkości dwa tysiące lat temu i dwa tysiące lat przed nami. Mówiła, że rzeczy zakopali w sześciu miejscach niewolnicy, którzy później zostali zabici i że to miejsce jest święte.
 
Baba Wanga ostrzegła Ludmiłę Żiwkową, że odkrycie grobowca przekracza jej możliwości: „Nie należy zakłócać pokoju, nie powinno się tam „majstrować”.
 
Dała jednak wskazówkę, że należy szukać rejonie Gradiszteto (Gradishteto) w pobliżu miejscowości Małko Tyrnowo (Malko Tarnovo): „Tam na górze poczekacie, aż słońce i księżyc pokażą wam, gdzie szukać” – powiedziała prorokini, dodając, że powinni być zwróceni twarzą do zachodniej ściany skały między 10 a 12 kwietnia.
 
Z Sofii przybyła ekspedycja w poszukiwaniu grobowca. Pracowali niestrudzenie, w wielkiej tajemnicy. Robotników, którzy brali udział w wykopaliskach, werbowano z głębi kraju i przewożono autobusami z zamkniętymi oknami, aby nie wiedzieli, dokąd jadą.
 
Na miejscu użyto koparki. W ciągu ok. 6 miesięcy u podnóża skały wykopano głęboki rów i dotarli do niszy, z której odchodziły różne korytarze, a w każdym z nich wyrzeźbiony był inny wizerunek lub symbol - pies, orzeł, cztery strony świata i sarkofag.
 
Podczas wykopalisk pobrano próbki, które były naładowane energią i rozproszonym światłem. Nie można potwierdzić, czy ekspedycja dotarła do grobowca, czy do czegoś innego.
 
Ludmiła Żiwkowa zmarła 21 lipca 1981 r. w wieku zaledwie 38 lat. To położyło kres wykopaliskom przy grobowcu Bastet. Prace archeologów zostały wstrzymane, a obiekt zapieczętowano. Wszystkie znaleziska zostały przekazane do Sofii celem zbadania, ale wyniki nadal pozostają tajemnicą.

Przypuszcza się, że wszyscy którzy brali udział w wykopaliskach nie żyją, gdyż dotarli do uranu, który jest radioaktywny. Jedna z hipotez głosi, że wszyscy zostali zabici, aby tajemnica nie została ujawniona, a inna, że wciąż jeszcze żyją świadkowie tamtej ekspedycji, ale obowiązuje ich tajemnica, a cała dokumentacja i odkrycia są utajnione.
 
Dzisiaj u podnóża skały widać tylko niewielką jaskinię, a w niej małe jeziorko, pozostałość po wykopie. W płaskorzeźbie skalnej nad jaskinią niektórzy widzą wizerunek kobiety z głową kota.
 
Ludzie wierzą w mistyczną energię tego miejsca i przyciąga ich tajemnica. Wielu turystów nosi figurki kotów, które zostawiają przed rzeźbą kota, umieszczoną u podnóża skały, nad brzegiem jeziorka, a firmy turystyczne organizują wycieczki.

 


Autor: Przyblizamybulgarie
Napisz komentarz