Najsłynniejsza dziura w Bułgarii - operacja Promień Słońca i Sława
08 Grudzień, 2023,
07:30
Cariczina
Cariczina – najzwyklejsza wieś jak opowiadają o niej mieszkańcy, a przynajmniej taka była do 6 grudnia 1990 r, położona ok. 30 km na północny zachód od Sofii. Mieszka tu około 40 osób, większość z nich to emeryci.
Rok 1990
O wydarzeniach 1990 roku dziś we wsi Cariczina (Carichina) świadczy tylko duży kamień z napisem „Dziura” (dupkata). W rzeczywistości nie jest on ani autentyczny, ani nie pokazuje dokładnego miejsca zdarzenia, o których opowiemy poniżej. Stoi tam symbolicznie i przypomina historię, która ma wiele wersji, a każda z nich ma swoich zwolenników.
Tajna operacja
Ponad 30 lat temu Sztab Generalny Armii Bułgarskiej rozpoczął pod Sofią tajną operację o kryptonimie Promień Słońca, a miejsce wykopalisk stało się tajnym obiektem wojskowym.
O obecności umundurowanych we wsi Cariczina wiedzieli tylko miejscowi, sami wojskowi i garstka rządzących. Pamiętajmy, że nie było wtedy telefonów komórkowych, internetu i łatwiej było utrzymać coś w tajemnicy.
Wojsko rozpoczęło wykopaliska, które trwały prawie dwa lata, a opinia publiczna dowiedziała się o prowadzonych na dużą skalę poszukiwaniach w małej wiosce dopiero na kilka miesięcy przed zakończeniem projektu.
I tak do Caricziny zaczęły przyjeżdżać wojskowe ciężarówki i ciężki sprzęt, wznoszono wysokie wojskowe barykady i rozpoczęto wykopaliska – najpierw w jednym miejscu, potem w drugim.
Początkowo we wsi nie wiedziano nawet, że się kopie, ponieważ sam podziemny tunel był ukryty pod niskim namiotem wojskowym, a każdego ciekawskiego, który ośmielił się zapytać, co robią, odsyłano z niegrzecznym ostrzeżeniem.
W pracach wykopaliskowych brali udział tylko wyżsi oficerowie z podręcznym sprzętem, a żołnierze jedynie wywozili materiał w nieznanym kierunku, dlatego możliwe, że sami nie byli świadomi tego, czego dokładnie dotyczą poszukiwania.
Skarb cara Samuela
Mówi się, że początkowo celem wojska było odnalezienie skarbu cara Samuela i jego brata Arona, o którym dowiedzieli się od mieszkańca wioski. Miał on dziwny sen i postanowił poinformować o tym Sztab Generalny Armii Bułgarskiej za pośrednictwem swojego przyjaciela ze stowarzyszenia Fenomeni.
W ten sposób wojsko dostało informację, że skarb Samuela został zakopany gdzieś w Cariczinie.
Pytania bez odpowiedzi
Dlaczego do poszukiwania skarbów zatrudniono armię, a informacje nie zostały przekazywane np. zespołowi archeologów? Nie wiadomo.
Jeszcze ciekawszy jest fakt, że w przedsięwzięciu tym brali udział cywilni „eksperci”, i to nie byle jacy, ale o nadprzyrodzonych zdolnościach – parapsycholodzy. To ich „odkrycie” zmieniło pierwotny cel i zespół wyruszył na poszukiwanie czegoś „większego i bardziej wartościowego”.
Kontakt z pozaziemskimi
Możliwa jest też druga wersja mówiąca o tym, że z cywilizacji pozaziemskiej została wysłana informacja o tym, że znajduje się tutaj grobowiec pierwszego stworzenia, które kiedykolwiek żyło na Ziemi.
Jakkolwiek nie było, główna z trójki jasnowidzów pracujących w terenie w tajnej strefie - Elisaweta Łoginowa, otrzymała informację, że w tym miejscu jest do odnalezienia coś znacznie ważniejszego niż skarb.
Wcieliła się w rolę „łącznika” z nadrzędną pozaziemską inteligencją, zwaną wówczas Sorel, która przesłała informacje o lokalizacji sarkofagu pierwszego biseksualnego człowieka żyjącego kiedyś na Ziemi. Takie odkrycie mogłoby rozsławić Bułgarię i dać światu nową wiedzę o naszym pochodzeniu.
Komunikowała się codziennie z pozaziemskimi, którzy instruowali wojsko, jak działać w terenie, w jakim kierunku i schemacie przeprowadzać eksplozje w tunelu. Uczestniczący w operacji widzieli obiekty latające i tajemnicze światła.
Do listopada 1992 r. wydrążono spiralny pionowy tunel o długości 168 metrów bez specjalnego ciężkiego sprzętu i bez podpór, jakie buduje się np. w kopalniach. Według niektórych raportów do 100 m wojsko nie kopało, ale „oczyszczało” już istniejący tunel bez naukowego wyjaśnienia, kto go wykopał i kiedy.
Tunel donikąd
Misja została zakończona po prawie dwóch latach ciężkiej pracy i bez rezultatów.
Dlaczego? Ambitny projekt odkrycia pierwszego biseksualnego stworzenia zamieszkującego planetę był wspierany, a przynajmniej tak się wydaje, przez kogoś z wyżej postawionych u władzy. Tajna misja była finansowana przez kilku ministrów obrony, do czasów Aleksandra Stalijskiego, choć będący wówczas ministrem obrony Dimityr Łudżew temu zaprzecza.
Po objęciu urzędu i zapoznaniu się z faktami z ostatnich dwóch lat, Stalijski zażądał wyjaśnień i w ciągu zaledwie 24 godzin poszukiwania zostały wstrzymane. Powołano komisję złożoną z naukowców i specjalistów - geologów, historyków, archeologów w celu oceny postępów, wyników i wydania opinii na temat sensu kontynuacji operacji, o zmienionej już nazwie "Sława".
Wniosek komisji był kategoryczny – poszukiwania należy zakończyć. Zdaniem naukowców wojsko zostało wprowadzone w błąd przez medium.
Jeszcze nie czas
Istnieje jednak również inna wersja zakończenia wykopalisk. Według niej, cel misji został osiągnięty - nawiązano pierwszy kontakt w Bułgarii z pozaziemską inteligencją, która przekazała niezwykle dokładne informacje i nową wiedzę. A jeśli chodzi o poszukiwany szkielet pierwszego człowieka zamieszkującego Ziemię, to sama inteligencja pozaziemska stwierdziła, że jeszcze nie nadszedł czas na jego odkrycie, gdyż promieniuje energią, z którą człowiek nie będzie w stanie sobie poradzić.
Niebezpieczne składowisko
Jest też znacznie bardziej prozaiczna wersja, według której w tajemniczej dziurze są zakopane złomowane głowice nuklearne, pozostałe po Układzie Warszawskim, a obecność kosmitów była tylko plotką rozpowszechnianą przez dowództwo armii w celu wprowadzenia w błąd ludności. W przeciwnym razie doszłoby z pewnością do sprzeciwu okolicznych mieszkańców przeciwko zagrażającemu ich życiu składowisku.
Baba Wanga
W całej tej historii pojawia się też wątek Baby Wangi. Jednemu z jasnowidzów w zespole - Dimitrowi Sirakowi, który miał kontakt z istotami pozaziemskimi, śniło się, że muszą spotkać się z Babą Wangą.
Sztab Generalny Armii zgodził się, że autorytet i zdolności prorokini mogą pomóc w tajnej operacji. Generał Dinew w towarzystwie dwóch jasnowidzów - Elisawety Łoginowej i Sirakowa udali się do domu słynnej prorokini z Petricz.
Powitała ich tak, jakby czekała na nich od dawna. Mówiła do nich po imieniu. Zwróciła się do generała Dinewa i powiedziała: „Cóż, Lubczo, czego tam szukasz? To nie jest ani mężczyzna, ani kobieta, jakaś małpa, po co wam to jest?”. A dla ekipy był to dowód, że się nie mylili.
Wanga na podstawie ziemi, o którą poprosiła i ją przynieśli, domyśliła się też, że dotarli gdzieś w okolice setnego metra. Po powrocie zmierzyli i było 99,8 m – opowiadała Elisaweta Łoginowa.
Fatalny kontakt
Łoginowa, która po latach napisała książkę „Cariczina – fatalny kontakt” twierdzi, że wykopaliska ujawniły, że tunel w Cariczinie miał naprawdę wiele, wiele lat i poszukiwano pierwszej istoty zamieszkałej Ziemię.
„Teoria, że szukaliśmy skarbu króla Samuela, nie ma nic wspólnego z prawdą. Naszą misją było odnalezienie pierwszego człowieka. Wiedziałam, gdzie i co musimy znaleźć. Otrzymywałam bezpośrednie instrukcje. W tym okresie byłam początkującym medium, a miejsce emanowało niezwykłą energią Ciało, którego szukaliśmy, miało szkielet o długości około dwóch i pół metra, o budowie innej niż nasza, ale na pewno był to nasz praojciec. Był biseksualny” – opowiadała Łoginowa.
I rzeczywiście, kopiąc ziemię, wojsko natrafiło na dobrze uformowane ściany.
W wielu rankingach „dziura” w Cariczinie jest określana jako jedno z najbardziej złowrogich miejsc w Bułgarii.
Mimo licznych filmów i materiałów na ten temat, historia tajnej operacji wojskowej we wsi do dziś ekscytuje, a każdy poszukiwacz przygód ma nadzieję na odnalezienie nowego, nieznanego do tej pory faktu lub świadka i tak rodzą się mity.
Niektórzy twierdzą, że wojsko odkryło coś tak strasznego i niespotykanego wcześniej, że spowodowało to przerwanie misji, a dokumenty w tej sprawie ukryto lub zniszczono.
Niebezpieczne fatum
Mówi się również, że duża część wojskowych i oficerów biorących udział w poszukiwaniach w e wsi Cariczina oraz ich krewnych zachorowała lub uległa wypadkom, a sprzęt używany na miejscu podczas wykopalisk zablokował się.
Według dostępnych informacji, podczas prac wykopaliskowych nie było żadnych wypadków i nikt nie został ranny, a tunel prowadził ponoć donikąd - nie znaleziono ani grobowca, ani innych przedmiotów czy artefaktów o wartości historycznej i naukowej.
Czy coś znalazło tam wojsko i czego tak naprawdę szukało pozostaje na razie tajemnicą…
Mistyfikacja czy tajemnica
Może to być zarówno największa mistyfikacja w najnowszej historii Bułgarii, jak i długo poszukiwany dowód na to, że nie jesteśmy sami we wszechświecie.
Według naocznych świadków z miejsca, w którym kiedyś kopało wojsko w poszukiwaniu pozaziemskiej inteligencji, emanuje tajemnicze fioletowe światło. W pobliżu tajemniczej dziury widać też ludzi z dziwnymi urządzeniami w dłoniach. Możliwe, że to ufolodzy-amatorzy, którzy mierzą promieniowanie obiektu, szukając sygnałów obecności obcych cywilizacji.
Dziś dziura jest zabezpieczona, aby nikt nie mógł do niej wejść. Wejście do gigantycznego tunelu zostało zasypane kamieniami, na które wylano masywną betonową płytę.
Autor: Przyblizamybulgarie
Napisz komentarz
Bozka
18:44 07 Luty, 2024
|
Ciekawy artykuł.Wiele jest miejsc na ziemi z podobnymi działaniami wojska.
|
Wydarzenia
Ludzie
Inne