Bułgarskie Amazonki - królowa Kuna i jej dzielne wojowniczki

Bułgaria nie znalazła się w niewoli tureckiej z dnia na dzień. Proces ten był długi. Przez dziesięciolecia naród bułgarski walczył na wszelkie możliwe sposoby o swoją wolność.

Legendy

Istnieje wiele przykładów niewyobrażalnej odwagi, poświęcenia i nieustraszoności, jakie ludzie okazywali wobec najeźdźcy, ale jeszcze więcej historii uległo zapomnieniu.
 
Turcy niszczyli pamiątki, księgi, dowody chwalebnej przeszłości Bułgarów i stopniowo historie stawały się mitami, a mity legendami, ale dzięki nim część historii przetrwała.
 
Podobnie jest w przypadku królowej Kuny, władczyni potężnej twierdzy Gradiszte w pobliżu dzisiejszej wsi Kunino, niedaleko miasta Roman w północno-zachodniej Bułgarii. Tutaj legendy żywe są do dziś.

Rudina

Dawno, dawno temu, w czasie, gdy Turcy jeszcze nie przybyli na nasze ziemie, królestwo bułgarskie rozpadło się na małe państwa i posiadłości, które rządziły się samodzielnie i często ze sobą walczyły. Ale zdarzały się wyjątki. Takim przykładem była Rudina. Tutaj ludność sąsiednich wsi zjednoczyła się i utworzyła małe państwo, które nazwali Rudina (Rodina), a za swojego władcę wybrali dzielnego Bułgara – wojewodę (przywódcę) Dragostina.
 
Wybudowali też piękny pałac, który był widoczny z daleka i budził w ludziach poczucie dumy, oraz szacunku dla wojewody.

Mądry ojciec

Ten dobry i sprawiedliwy władca miał jedno dziecko – dziewczynkę o imieniu Kuna. Kuna była szczupłą i piękną dziewczyną. Jej blond włosy opadały do pięt, a czarne oczy pod łukowatymi brwiami patrzyły ciepło i miękko. Była nie tylko piękna, ale też miła i mądra, ale gdy było to konieczne, stawała się nieugięta.
 
Zgodnie z ówczesnym porządkiem miała ona odziedziczyć stanowisko po ojcu. Od dziecka uczył więc ją mądry ojciec jak gospodarować ziemią, chronić lud, być dzielnym wojownikiem i sprawiedliwym władcą. Uczył ją jeździć konno, władać mieczem i rzucać włócznią. Wówczas Kuna przebierała się w męski strój, wsuwała włosy pod kapelusz, dosiadała swojego białego konia i pędziła na nim przez pola i lasy Rudiny. Często musiała też samodzielnie rozstrzygać kontrowersyjne kwestie między swoimi poddanymi i brała udział w naradach dotyczących ważnych spraw państwa.

W obliczu niebezpieczeństwa

W czasie jednej z takich narad, Dragostin poinformował, że krążą plotki, że Turcy zbliżają się do granic Rudiny od południa mordując po drodze ludzi. Rada starszych postanowiła wybrać wojskowego przywódcę i został nim najodważniejszy spośród wszystkich mieszkańców - dzielny Radju. -
 
Kuna biorąca udział w posiedzeniu, poprosiła starszyznę o zgodę na zebranie armii złożonej z dziewcząt, którą sama będzie szkolić i nią dowodzić. Na początku spotkała się ze zdziwieniem i sprzeciwem, ale po usilnych prośbach i argumentach, że Turcy są silni i przerażający i aby się przed nimi uchronić, potrzebują dużej i silnej armii, uzyskała zgodę na realizację swojego pomysłu.

Dziewczęca kawaleria

W ten sposób w małym państwie Dragostina powstał nowy typ armii - dziewczęca kawaleria, dowodzona przez dzielną Kunę. Dziewczyny kochały swojego dowódcę i przysięgły służyć jej wiernie aż do śmierci. Ona też je kochała.
 
Codziennie od świtu dziewczęta uczyły się sztuki wojskowej. Galopowały na koniach przez pola, przemierzały góry, okrążały i kontrolowały granice A wieczorem, gdy słońce chowało się za wrzosowiskami, a blady księżyc uśmiechał się nad górami, zdejmowały wojskowe ubrania i buty, ubierały drogie suknie, rozpuszczały długie włosy, zakładały piękne srebrne i złote ozdoby i zbierały się w pałacu.
 
Czasami nad skałami słychać było ich subtelne i pełne czułości pieśni, a innym razem hałaśliwe tańce trwały aż do północy. O świcie ponownie chwytały za broń i pędziły na swoich białych koniach, aby bronić granic.
 
Wieści o dziewczęcej kawalerii rozeszły się daleko poza Rudinę. Niektórzy z sąsiednich władców chwalili Kunę, inni jej zazdrościli, a jeszcze inni nie mogli jej wybaczyć, że ona, młoda i piękna panna, była mądrzejsza i odważniejsza od ich synów.

Sytuacja w Bułgarii

Pojawiły się spory i nieporozumienia. A tymczasem Turcy wkraczali już na ziemie południowej Bułgarii i zbliżali się do Philippopolis (dzisiejszy Płowdiw). Kuna zebrała 50 swoich dziewcząt i objechała z nimi wszystkie bliskie i dalekie posiadłości Bułgarii. Na zachodzie dziewczęta dotarły do królestwa Widin, na południu – do Salonik i Ochrydy, na wschodzie – do Tyrnowgradu i królestwa Dobrudży. Wszędzie Kuna prosiła o zjednoczenie sił, przeciwstawienie się Turkom, ocalenie wolności. Wszyscy obiecali dziewczynie, że wyślą swoje wojska przeciwko wrogowi, ale nie dotrzymali słowa, nie odpowiedzieli na prośby, a Turcy tylko na to czekali.
 
Podbijali po kolei poszczególne małe księstwa i królestwa i wkrótce zbliżyli się do Rudiny. Dowódca Radju wzmocnił granicę południową, wojewoda Dragostin – zachodnią, a Kuna – wschodnią.

Śmierć ojca

Turcy słyszeli o dzielnej Kunie i jej armii, więc zaatakowali od zachodu. Wywiązała się bitwa i zanim Radju przybył z pomocą, Turcy pojmali Dragostina. Zaproponowali mu, że pozostawią go przy życiu jeżeli odda im swoją córkę Kunę za siódmą żonę Osmana Paszy, a Rudina zostanie wasalem sułtana. Dragostin odmówił:
- Dla mojej córki nie ma cieplejszej strzechy od ojcowskiej, nieba jaśniejszego niż rodzinne, a dla ludzi nie ma nic bardziej ukochanego niż wolność.
 
Następnego dnia Kuna otrzymała wiadomość od Turków. W zamian za wydanie zwłok ojca zażądali pieniędzy, w przeciwnym razie mieli wrzucić je w głęboką przepaść, aby rozszarpały je orły i kruki.
 
Nie mając wyboru Kuna wysłała złote monety i odebrała ciało ojca. Lud zebrał się, opłakiwał swojego władcę, a następnie pochował go i uroczyście wybrał Kunę na jego następcę. Ludzie powierzyli jej swoje życie, marzenia i nadzieje. A ona, dumna i piękna, patrzyła na nich z taką miłością i ciepłem, że poczuli jej wielkość i poświęcenie. Postanowili ogłosić się królestwem, a Kunę królową Rudiny.
 
Z błyszczącą koroną na głowie, stojąc przy tronie, królowa Kuna przysięgła swojemu ludowi, że będzie bronić jego wolności i niepodległości aż do śmierci. Radju z kolei został wybrany na wojewodę (przywódcę) i pierwszego asystenta nowej królowej.

Pomszczenie ojca

Jeszcze tego samego wieczoru Kuna zostawiła na tronie kosztowną koronę, zadęła w róg bojowy, wezwała swoją dziewczęcą armię i poprowadziła ją przeciwko Turkom. Dziewczęta przeprawiły się przez rzekę Iskyr, wspięły się na przeciwległe góry i cichutko okrążyły turecki obóz.
 
W środku nocy, gdy Turcy spokojnie spali, dziewczęta zaatakowały obóz i przed zapadnięciem zmroku armia turecka była rozgromiona, a znalezione w obozie wroga złoto zostało rozdane ludziom.
 
Turcy przestraszyli się i zostawili królestwo Kuny w spokoju. Tymczasem sława królowej Kuny rozeszła się po ziemiach bułgarskich. Królewscy synowie przybywali i prosili ją o rękę, lecz ona odsyłała ich z kwitkiem. Kochała syna Radju – przystojnego i odważnego Nikolę - nosiciela wojskowego sztandaru Rudiny. Tylko pod jego spojrzeniem spuszczała wzrok. On też ją kochał, ale oboje wiedzieli, że to nie czas na wesela i świętowanie, bo dopóki Turcy są na ziemiach bułgarskich, należy myśleć tylko o obronie.
 
Minęło wiele lat. Upadło królestwo Tyrnowa, upadły królestwa wschodnie, a Widin był oblężony. Turcy zebrali swoje najlepsze wojska i ponownie wrócili do Rudiny.

Powrót Turków

Królowa Kuna była przygotowana na ich spotkanie. Dziewczęca kawaleria strzegła granicy w najtrudniejszym miejscu. Wojewoda Radju ufortyfikował się wzdłuż rzeki Iskry, a stary bojar Tonio po drugiej stronie rzeki Panegi.
 
Turcy przez cały miesiąc próbowali przebić się przez obronę, ale na próżno. Wreszcie znalazł się pewien zdrajca – Grek. Handlował z królestwem Rudiny i znał dobrze wszystkie prowadzące do niej drogi i ścieżki. W zamian za sporą ilość pieniędzy poprowadził Turków kozią ścieżką i w ten sposób armia turecka znalazła się na tyłach dziewczęcej armii. Wywiązała się straszliwa bitwa.
 
Dziewczyny walczyły jak lwice, ale w końcu i one i inne oddziały musiały się wycofać. Wojska i ludność Rudiny ufortyfikowali się wysoko w skałach, w najwyższej twierdzy, a Turcy rozpoczęli oblężenie.

Oblężenie

Minęło lato, pola i łąki były nieskoszone, w fortecy zaczęły kurczyć się zapasy żywności, nadeszła jesień, a po niej nastała zima. Odważnych obrońców twierdzy czekał głód i chłód. Królowa Kuna wiedziała, że trzeba coś wymyślić, coś zrobić, żeby uratować ludzi.
 
Nieustannie była wśród obrońców, żartowała z nimi, uspakajała i dodawała otuchy. Ale cały czas myślała co zrobić by ich uratować. W końcu wpadła na pewien szalony pomysł.

Plan ucieczki

Kazała wszystkim kobietom obciąć swoje długie włosy, z których kazała spleść długie liny, po których co noc, w najbardziej niedostępnym miejscu schodzili obrońcy, a następnie odchodzili daleko, rozchodzili się po lasach, aby uratować swoje życie. Pierwszy zszedł Radju i jego żołnierze. To oni odprowadzali mieszkańców Rudiny co noc w bezpieczne miejsce.
 
Wreszcie zeszły na dół odważne dziewczyny – lojalne wojowniczki królowej Kuny. Kuna uściskała je, rozpłakała się i powiedziała: - Moje siostry, żegnajcie! Jeśli uda Wam się uratować, będę bezgranicznie szczęśliwa, jeśli nie, umrzyjcie z godnością jak Bułgarki! Śmierć za Rudinę równa się życiu wiecznemu.
 
Dziewczyny zeszły w dół, przepłynęły rzekę Iskyr i wyszły na małe pole pod lasem. Turcy zorientowali się jednak i wysłali za nimi armię. Wywiązała się zacięta walka, walka na śmierć i życie.

Ostatnia walka

Dziewczyny walczyły dzielnie, wiele z nich zginęło w walce, a te które miały dostać się do niewoli, wbijały sobie nóż w pierś i w ten sposób żadna z nich nie wpadła żywa w ręce Turków. Od tego czasu pole to nazywane jest Dziewiczym Polem. W jego dolnym krańcu znajduje się źródło z czystą, przejrzystą wodą. Mówi się, że źródło wytrysnęło zaraz po bitwie, aby przypominać o czystej, żywej i silnej miłości dziewcząt.
 
Z najwyższej skały królowa Kuna obserwowała śmierć swoich wojowniczek i wylewała za nimi gorące łzy. Po odesłaniu ostatnich poddanych, w fortecy pozostała tylko ona i jej matka.

Odważna decyzja

- Matko, powiedz mi , co mam teraz robić? - zapytała cicho Kuna ze łzami w oczach. - Córko, żyłaś dla swojego ludu, dla Rudiny i dla naszej wolności. Teraz, kiedy straciłaś wszystko, po co Ci więcej żyć? Do tej pory Twoje życie było jasnym dniem, a od teraz będzie ciemną nocą! Nie życzyłabym takiego życia mojemu dziecku! Szukaj zbawienia w przepaści! Tutaj w tych skałach się urodziłaś, tutaj będziesz musiała umrzeć! Kuna nachyliła się, ucałowała mamę, przytuliła ją, spojrzała w jej ciemne oczy i szepnęła: - Dziękuję matko za radę! Dziękuję, że urodziłaś mnie z sercem gotowym do poświęceń. Cieszę się, że umrę jako Bułgarka! - skłoniła się nisko przed matką i ruszyła w stronę przepaści.
 
- Nie, nie, nie! – krzyknął zakochany w Kunie Nikola, który potajemnie wrócił i przykucnął za ścianą pałacu, przysłuchując się rozmowie matki z córką.
- Nie, nie, nie! – krzyknął i zablokował dziewczynie drogę, ale Kuna była szybsza i skoczyła w przepaść.
 
Jej długie blond włosy zaczepiły się o zwisającą skałę i długo jeszcze tam powiewały. A dziś długie wąsy bluszczu, opadające niczym dziewicze włosy ze skały, przypominają nam historię o nieustraszonej dziewczynie.
 
W tym samym czasie Turcy wyważyli ciężką żelazną bramę i wdarli się do pałacu. Tutaj znaleźli jednak jedynie zwłoki starej matki, która nie mogła przeżyć śmierci swojej ukochanej córki. Obok niej z dzikim wyrazem oczu stał Nikola i krzyczał z całych sił:
- Nie, nie, nie! Nie rób tego! Nie skacz!
 
A gdy Turcy chcieli go pojmać, pobiegł do przeciwległej skały i rzucił się z niej. Dziś ta skała nosi jego imię.
 
Spod skały zaś, z której skoczyła królowa Kuna wytrysnęła woda i powstało jezioro, nazywane Niebieskim Wirem, którego wody ukryły ciało dzielnej Kuny, by nie wpadło w ręce Turków.
 
Wydaje się, że cała tutejsza przyroda wzięła udział w tej wielkiej walce, walce na śmierć i życie pomiędzy dwoma różnymi narodami, walce o wolność i niepodległość bułgarskiego narodu.

Kunino

Minęły lata. Uratowani ludzie zaczęli wracać w rodzinne strony. Z pałacu królowej Kuny i twierdzy pozostały tylko fundamenty. Turcy zniszczyli wszystko, ograbili, podpalili i odeszli. Wracający mieszkańcy Rudniny założyli zatem nową wioskę, którą nazwali Kunino na cześć królowej Kuny.
 
Pomnik opiekunki Kunina stoi dziś na wysokości nad wsią, wykonany przez nauczycieli miejscowego Technikum Kamieniarskiego i przypomina historię o dzielnej królowej Kunie i jej Amazonkach.



Autor: Przyblizamybulgarie
Napisz komentarz