Dwa słońca

Jednym z najpiękniejszych budynków w Triawnie (Tryavna) i być może jednym z najważniejszych zabytków kultury w Bułgarii jest Dom Daskałowa – wspaniały przykład bułgarskiego rzemiosła.

Dom Daskałowa

Nazwa domu pochodzi od nazwiska jego właściciela – hadżi Christo Daskałowa, handlarza olejkiem różanym. Podróżował on po Europie oferując wysokiej jakości bułgarskie towary i zarabiał w tym czasie dobre pieniądze.
 
Nadszedł jednak moment, gdy jego dwaj synowie dorośli i ożenili się. Wówczas hadżi Christo zdecydował się pozostać w Bułgarii, aby pomóc swojej rodzinie. W prezencie dla młodożeńców kazał wybudować duży piętrowy dom.
 
Zadania tego podjęli się mistrz Dimityr Oszaniec, który zasłynął jako jeden z najwybitniejszych przedstawicieli tyrnowskiej szkoły snycerskiej oraz jego pomocnik, czeladnik Iwan Boczukoweca.
 
Budowę domu rozpoczęto w 1804 roku i zakończono 4 lata później. W Gergiowden czyli w dzień św. Jerzego 6 maja 1808 roku Christo Daskałow zaprosił do nowego domu całą wieś, w tym wybitnych rzemieślników z miasta, aby zgodnie ze zwyczajem poświęcić nowy dom.
 
Prezentował się on doskonale i był wspaniałym przykładem miejscowej architektury z okresu odrodzenia. Okazały piętrowy budynek z dużą werandą, przestronnym podwórzem i wysokim kamiennym ogrodzeniem. Wszyscy chwalili nową posiadłość, ale sam kupiec wydawał się być nieco smutny.
 
Podczas tylu lat spędzonych w tak wielu krajach Europy, Christo Daskałow widział wiele wspaniałych domów, których wystrój zapierał dech w piersiach. Chciał także, aby jego dom był ozdobiony marmurem w stylu zachodnioeuropejskim. Jego meble były jednak wykonane z drewna i choć umiejętnie wykonane i pięknie rzeźbione, nie mogły zaspokoić oczekiwań starego kupca.

Pierwszy zakład

Wtedy jeden z gości – mistrz Dymityr Oszaniec, stanął przed wszystkimi i powiedział: „Hadżi Christo, dobrze rozumiem, że sztuka zachodnia olśniewa wszystkich swoim wdziękiem. Ale drzewo jest symbolem naszej ojczyzny, jest związane z bułgarskim rzemiosłem i nie powinniśmy rezygnować z naszych tradycji, ponieważ one nas jednoczą i budują jako naród. I pamiętajcie – nasi zachodni sąsiedzi mogą dekorować swoje domy marmurem, ale my pracujemy z drewnem. Bo drzewo nie tylko ogrzewa oko, ale także duszę”.
 
Słowa te poruszyły wszystkich zebranych, a także samego gospodarza. Na zakończenie swojego przemówienia Dimityr Oszaniec powiedział: „Aby poprawić Ci samopoczucie, ozdobię sufity w dwóch dużych pokojach. Wyrzeźbię takie drewniane sufity, jakich nigdzie indziej nie można znaleźć”.
 
Oczy Christo Daskałowa napełniły się łzami wzruszenia i wdzięczności. W tej samej chwili wśród gości rozległ się głos Iwana Boczukoweca, który ambitnie oświadczył przed wszystkimi: „I ja mogę zrobić sufity z drewna i nie będą gorsze od tych mistrza Dimitra!”
 
Goście byli zdumieni śmiałością czeladnika, ale jednocześnie dość zaintrygowani całą sytuacją. Rzucenie wyzwania umiejętnościom nauczyciela przed całą wioską wymagało bowiem wielkiej odwagi. Uznano w końcu, że rywalizacja mistrza z jego uczniem będzie ciekawa i dano młodemu czeladnikowi szansę wykazania się.
 
Rzeźbiarze założyli się kto z nich wykona ładniejszy sufit. Ustalono, że każdy z nich zajmie jeden pokój i wykona sufit według własnego modelu, a na koniec cech podejmie ostateczną decyzję, który z nich jest lepszy w swoim rzemiośle.

Rywalizacja rozpoczęła się już następnego dnia. Każdy z nich przygotował niezbędne narzędzia i zamknął się w przydzielonym mu pokoju. Wschodni pokój zajął Iwan Boczukoweca, a zachodni Dimityr Oszaniec. Obydwoje pracowali przez całe lato, mieli zakaz wstępu do pokoju drugiego i nie mogli pozwalać innym osobom na oglądanie swojej pracy. Nikt nie wiedział zatem co robi ta dwójka. Od czasu do czasu odwiedzała ich jedynie córka hadżi Christa, która przynosiła żywność i niezbędne narzędzia.

Mistrz czy czeladnik

Sześć miesięcy po ogłoszeniu zakładu, dokładnie w Dimitrowden, nadeszła pora, by wyłonić zwycięzcę. Od wczesnego świtu przed domem Christo Daskałowa zaczął gromadzić się niecierpliwy tłum. Z przodu oczywiście stanęła starszyzna cechu, który miał pełnić rolę jury.
 
Po chwili wszyscy wchodzili po schodach na piętro i stanęli przed dwoma pokojami, gdzie czekali na nich rywale. Wszyscy jednomyślnie postanowili najpierw udać się do Iwana Boczukowca i dowiedzieć się, jak niedoświadczony czeladnik poradził sobie z tym trudnym zadaniem.
 
Kiedy przekroczyli próg pokoju i spojrzeli w górę, westchnęli z zachwytu. Zobaczyli gorące lipcowe słońce z płonącymi promieniami. W pomieszczeniu można było także uchwycić letnią atmosferę i ciężkie, gorące powietrze podczas żniw. Takie wrażenie sprawiał sufit młodego czeladnika, którego pracę i mistrzostwo docenili bardziej doświadczeni rzemieślnicy. Młody czeladnik nie był już tylko uczniem, ale został ogłoszony mistrzem.
 
Teraz przyszła kolej na mistrza Dymitra Oszancę, który powitał zgromadzonych w pokoju zachodnim. Wszyscy spojrzeli w górę i byli jeszcze bardziej zdumieni niż poprzednio. Zobaczyli nie coś innego, a znowu słońce!
 
Tym razem jednak nie było to gorące słońce z palącymi promieniami, ale spokojne majowe słońce, pieszczące swoimi delikatnymi promieniami 88 margaretek. Kwiaty były ułożone ze wszystkich stron, a każdy z kwiatków miał inne liście. Nie było dwóch takich samych kwiatków.
 
Dzieło starego mistrza było naprawdę imponujące i jak sam obiecał, wyjątkowe. Wybór tego rodzaju kwiatów nie był również przypadkowy – w bułgarskiej historii i rzemiośle margaretki symbolizują mądrość.
 
Zdumieni pięknem i siłą rzemiosła, która potrafi dotknąć serca, cech przyznał pierwsze miejsce Dimitrowi Oszancowi słowami: „Iwan Boczukowca jest już mistrzem, ale pierwszym mistrzem jest Dimityr i jemu przypada cześć by nosić czerwony pas”.
Młody rywal uznał wyższość swojego nauczyciela i zdał sobie sprawę, że aby konkurować ze starszymi, musi najpierw zdobyć więcej doświadczenia.
 
Zakład z 1808 roku uważany jest za pierwszy konkurs artystyczny w Bułgarii i do dziś dwa słońca świecą na wszystkich odwiedzających Dom Daskałowa w Triawnie, który został przekształcony w jedyne w kraju muzeum sztuki rzeźbiarskiej.

Muzeum Rzeźbiarstwa

Tylko tutaj można zobaczyć, jak rozwijała się najstarsza renesansowa szkoła rzeźbiarska w Bułgarii - trewenska szkoła, a sam zbiór dzieł jest niesamowity - prezentowane są rzeźby carów bułgarskich, płaskorzeźby rewolucjonistów, działaczy odrodzenia i wiele innych.
 
Po dzień dzisiejszy trwają też debaty na temat tego, które ze słońc jest piękniejsze. Jedno jest pewne, obydwa dzieła to prawdziwe arcydzieła sztuki rzeźbiarskiej.



Autor: Przyblizamybulgarie
Napisz komentarz