Najdłuższy most linowy w Bułgarii

Jedyna droga do wsi

Niezwykle piękny most linowy, który jest jedynym łącznikiem między rodopską wioską Lisici, niedaleko Kyrdżali (Kardjali), a cywilizacją, został wybudowany po tym jak żywioł wody zniszczył w 1993 roku istniejący tutaj wcześniej most.
 
Zniszczenia były na tyle duże, że wymagało to poważnych napraw, które w rzeczywistości doprowadziły do budowy nowego mostu przy użyciu nowoczesnej technologii.

Najdłuższy most linowy w Bułgarii

Nowy most stał się najdłuższym mostem linowym w Bułgarii. Odległość między jego pylonami wynosi 260 m, a szerokość mostu wynosi ok. 1 m. Zbudowano go w najwęższej części zapory Studen Kładenec (tł. Zimna Studnia).
 
Jest on przeznaczony wyłącznie dla pieszych, chociaż przejeżdżają po nim także motocykle. Jego projektantem jest inżynier Petyr Widinski.
 
Okolica jest niezwykle piękna, szczególnie w ciepłe dni. Do mostu można dojechać ze wsi Sziroko Pole lub pociągiem. Most jest dobrze widoczny, a szczególnie ładny widok roztacza się z twierdzy Moniak.
 
Zachęceni pięknymi zdjęciami mostu i jego okolic postanowiliśmy go zobaczyć z bliska.

Dojazd

Przyjechaliśmy samochodem z Kyrdżali do wsi Sziroko Pole, przejechaliśmy przez wieś, kierując w kierunku zapory. Za wsią asfaltowa droga kończy się. Jechaliśmy więc dalej polną, zakurzoną drogą, coraz bardziej wyboistą. Po prawej wznosi się wysoki szczyt, na którym znajdują się ruiny twierdzy Moniak.
 
Jechaliśmy powoli dalej, na ile pozwalała nam droga, mając nadzieję, że już za następnym zakrętem zobaczymy most. Nic takiego jednak nie miało miejsca.
 
W pewnym momencie zaczęliśmy się nawet zastanawiać, czy jedziemy dobrą drogą. Na szczęście z przeciwka jechał jakiś samochód i mogliśmy zapytać o drogę. Do mostu pozostało jeszcze parę kilometrów.
 
Wkrótce jednak dalsza jazda stała się zbyt ryzykowna dla osobówki. Wąska droga, mnóstwo kamieni i nierówności, a ponadto uznaliśmy, że na piechotę będzie nieco szybciej. To tyle a propos drogi..

Dalej pieszo

Kontynuowaliśmy więc pieszo. W pewnym momencie droga skręciła w lewo. Zeszliśmy w dół i dotarliśmy do torów kolejowych i małej stacyjki, a właściwie niebieskiej ławeczki - to był właśnie przystanek kolejowy Lisici.
 
W tym momencie na stację przyjechał pociąg osobowy z dwoma wagonami, jadący z Kyrdżali do Podkowy (ostatni przystanek pociągu z Ruse przez Wielkie Tyrnowo, Haskowo, Kyrdżali i Iwajłowgrad).
 
Z pociągu wysiadły dwie osoby. Byli to mieszkańcy Lisici. Obładowani nieprawdopodobnie. Plecaki, torby, no ale cóż skoro jak samo powiedzieli jeżdżą na zakupy zazwyczaj raz w tygodniu i trudno się temu dziwić.
 
Dalsza droga do mostu i do wsi prowadziła po drugiej stronie torów ścieżką przez las. Mimo sporej ilości zakupów nasi przewodnicy po prostu śmigali. Od razu widać było kto miejscowy, a kto mieszczuch.
 
Po około pół kilometrowej wędrówce dotarliśmy wreszcie do mostu. Nasi nowi znajomi zaprosili nas do wioski. Z pewnością byłoby to bardzo interesujące, ale nasz grafik był zbyt napięty, a poza tym jak przystało na miastowych, lubimy zachody słońca, ale fotografować. Wracać jednak, zwłaszcza tą drogą, woleliśmy przy resztkach dziennego światła.

Cudowne widoki i mnóstwo emocji

Stanęliśmy na początku mostu i podziwialiśmy panoramę. Koryto w tym miejscu skręca lekko w lewo i przeciwległy brzeg widać idealnie.
 
Pierwszy odcinek mostu, ale bardzo króciutki jest betonowy, dalej są już deski. Pomysł pokonania 260 m po kołyszącym się moście, gdzieniegdzie ze szczelinami, ułamanymi deskami budził w nas początkowo nieco obaw, ale było to fantastyczne przeżycie!
 
Wokół nas wznosiły się wysokie, strome skały, które otaczały dolinę. Było bardzo cicho. Bardzo nietypowe, wręcz wyjątkowe miejsce!

Po drugiej stronie mostu

Most dochodzi do szerokiej łąki, na której pasło się stado krów, a obok stał wóz kempingowy. Prawdopodobnie mieszkał w nim pasterz. W oddali widać było pierwsze domy wioski.
 
Już się ściemniało, więc ruszyliśmy z powrotem. Nadal podziwialiśmy widoki, ale szliśmy teraz pewniej i szybciej bo i most był nam już znajomy i drogę też już znaliśmy.
 
Nie da się zaprzeczyć, że okolica cudowna, a most stanowi imponującą część krajobrazu. Tylko jak się żyje na co dzień po drugiej stronie mostu?



Autor: Przyblizamybulgarie
Napisz komentarz