Styłbo - tysiącletni strażnik historii

Około 30 km na północny zachód od Wielkiego Tyrnowa, przy drodze do Pawlikeni (Pavlikeni), w szczerym polu między wioskami Lesiczeri (Lesicheri) i Musina, stoi samotnie niewzruszony, tysiącletni strażnik historii Bałkanów.

Niezwykły monolit

Jest to niezwykle piękny megalit rzymski. Znajduje się około 10 minut spacerem przez pole od najbliższej drogi. Ma 14 metrów wysokości i składa się z 20 kawałków kamienia. Nazywają go Lesiczerski Styłb (tł. Lesiczerski Filar), Markow Kamyk (tł. Markowy Kamień) lub po prostu Styłbo (tł. Filar), jakby te nazwy wystarczyły, aby uzasadnić jego istnienie.
 
Kamienne bloki ułożone jeden na drugim, gdyby mogły mówić, opowiedziałyby historie o imperiach, zwycięstwach i zapomnianych bogach.
 
Od wieków jakaś niewytłumaczalna siła przyciągała ludzi do tego samotnego obelisku spowitego mgłą starożytności i legend. Podobnie jak ludzi, przyciągał on i błyskawice, które nie raz uderzały w niego, jakby był jedynym łącznikiem między ziemią, a niebem na tej cichej równinie.
 
Po wiekach zapomnienia pierwszą informację na jego temat przekazał tyrnowski kupiec i wybitny znawca miejscowych starożytności Stefan Penew Achtar (1806 – 1860). Później w jednym z listów z 2 maja 1865 roku wspomina o nim pisarz ludowy Petko Raczew Sławejkow.
 
W 1857 roku w czasie swojej podróży z Ruse do Tyrnowa i z powrotem zaznaczył go na swojej mapie także francuski (bretoński) geograf i kartograf Guillaume Lejean, który dużo podróżował i tworzył mapy dla władz francuskich - „Dikilitach (ruine greque)” czyli Lesiczerski Filar (Lesiczerski Styłb).

Przeznaczenie

Dziś nikt już nie wie, jaki był cel postawienia obelisku w tym miejscu. Czy było to mauzoleum? A może łuk triumfalny wzniesiony przez rzymskiego cesarza Trajana?
 
Jeśli wierzyć inskrypcji odkrytej podczas wykopalisk, była to część rodzinnego mauzoleum rzymskiego kapłana – Qintusa Iuliusa Balbusa. Jeszcze inni przysięgają, że była to świątynia Trackiego Herosa – tego samego jeźdźcy, który spogląda ze starych rysunków Feliksa Philippa Kanitza.
 
Ale nie był to jedyny filar na tym miejscu. Podczas prac wykopaliskowych zostały odkryte fundamenty innego filaru, marmurowego lwa, a także części posągu jeźdźca.
 
Kto wie, co jeszcze kryje się pod tą ziemią, która podobnie jak sam filar nadal stawia opór człowiekowi. Podjęto co najmniej kilka prób wyburzenia filaru, aby nie przeszkadzał w uprawie ziemi. Ostatnia taka próba wyburzenia Styłba, na szczęście nieudana, miała miejsce na początku lat 90-tych ubiegłego wieku.
 
Po wysokich drabinach wdrapano się na obelisk, wbito w niego drewniane kliny, do których były przyczepione łańcuchy i podjęto próbę jego zburzenia z użyciem traktora. Maszyna ruszyła, łańcuchy napięły się, ale duże koła zaczęły nagle ślizgać się i buksować, aż w końcu łańcuch się zerwał. Filar ocalał!
 
Być może jakieś trackie bóstwo nadal strzeże ostatniej kolumny swojej świątyni.
 
Miejmy nadzieję, że miejsca takie przetrwają, aby mogły świadczyć o starożytnej historii Bułgarii.
 
GPS 43.18742, 25.43662



Autor: Przyblizamybulgarie
Napisz komentarz