Jugowo - tajemnice rodopskiej wioski
09 Sierpień, 2024,
07:30
Najstarsze bułgarskie góry Rodopy, kryją do dziś ekscytujące historie o niezwykłych stworach i wydarzeniach. Jednym z miejsc, gdzie rodopski folklor jest wciąż żywy, jest malownicza wieś Jugowo (Yugovo).
Wioska położona jest w środkowych Rodopach, około 4 km od centrum miasta Łyka (Laka) i ok. 15 km od słynnego Baczkowskiego Monastyru. Słynie z wyśmienitych budowniczych domów i mostów, którzy jak głoszą podania, posługiwali się tajnym językiem, tzw. „mową rzemieślników”, dzięki czemu mogli komunikować się ze sobą bez przeszkód zachowując tajemnice rzemiosła.
Szczyt Boże Imię
Nad Jugowem wznosi się szczyt o niezwykłej nazwie Boże Imię. Miejsce to od czasów starożytnych uważane było za święte. Wykopaliska archeologiczne wykazały, że znajdowało się tu trackie sanktuarium, a później wczesnochrześcijańska cerkiew, która niestety nie przetrwała do dzisiejszych czasów.
Pomiędzy starymi fundamentami rośnie dziś ogromna sosna licząca około 400 lat. Uważa się, że jej kora ma cudowne właściwości. Umieszczona pod poduszką pomaga na bezsenność i koszmary.

Po dłuższej przerwie, przy udziale etnologów ze stowarzyszenia pozarządowego Ongle powrócono do tej pięknej tradycji i znów mieszkańcy Jugowa gromadzą się na Bożym Imieniu.
Sarna i kurban
Miejscowa legenda głosi, że dawno temu, w wigilię święta Pantaleona każdego roku schodziła z góry sarna, kładła się na świętym miejscu, dając się złożyć w ofierze. Ludzie wiedzieli, że muszą poczekać, aż odpocznie, zanim ją zabiją, aby mogła pojawić się ponownie w następnym roku.
Któregoś razu jednak łania bardzo się spóźniła, przybyła zlana potem i z pianą na pysku - prawdopodobnie goniła ją przez las jakaś dzika bestia, a ona ostatkiem sił dotarła na miejsce.
Któregoś razu jednak łania bardzo się spóźniła, przybyła zlana potem i z pianą na pysku - prawdopodobnie goniła ją przez las jakaś dzika bestia, a ona ostatkiem sił dotarła na miejsce.
Głodni i zirytowani długim oczekiwaniem nie dali jej odpocząć i natychmiast złożyli ją w ofierze. Od tego czasu łania przestała przychodzić. Zamiast niej pojawił się inny tajemniczy mieszkaniec gór – ogromny smok.
Zakochany smok
Pewnego razu, gdy młodzi ludzie tańczyli świąteczne choro, zerwał się nagle silny wicher, który uniósł do góry i porwał najpiękniejszą ze wsi dziewczynę. Wkrótce zniknęła ona z oczu zdumionych ludzi. Była to sprawka smoka, który mieszkał w jaskini niedaleko wioski.
Dziewczyna nie była świadoma, że jest to smok. Przed nią przybierał postać pięknego młodzieńca. Gdy wychodził, blokował wejście do jaskini kamieniami i belami, aby dziewczyna nie mogła uciec.
Któregoś dnia po długich prośbach smok pozwolił dziewczynie odwiedzić rodziców. Odprowadził ją do początku wsi, gdzie na nią czekał. W drodze powrotnej ta miała śpiewać, aby w ten sposób wiedział, że to ona wraca.
Rodzice dziewczyny byli szczęśliwi, że zobaczyli zaginione dziecko. Matka, która znała się na magii, od razu zorientowała się, że w jej córce jest zakochany smok. Namówiła ją by ta ściągnęła buty, nałożyła terlice (pantofle) i zakradła się po cichutku w miejsce, gdzie byli umówieni.
Dziewczyna nie chciała wierzyć w słowa matki, ale posłuchała jej rady. Jakież było jej zdziwienie gdy zamiast pięknego młodzieńca zobaczyła wielkiego łuskowatego potwora.
Przerażona wróciła do matki, a ta nauczyła ją magii za pomocą której pozbyła się na zawsze smoka. Do dzisiaj miejsce, gdzie smok pod wpływem magicznych zaklęć spłonął, znane jest jako Spalone Orzechy.
Zdrawiczki
We wsi pozostały jednak „zdrawiczki” - żeńskie nadprzyrodzone istoty, życzliwe, ale czasami niebezpieczne. Potrafiące leczyć choroby, ale też je wywoływać. Spełniać życzenia, ale i karać. Istoty, które stanowią mieszankę różnych cech, będące częścią lokalnego folkloru, przez jednych uważane za demony, przez innych za święte.
Według niektórych są to młode dziewczyny, które wcześnie odeszły z tego świata. Mają nawet we wsi swój „dom”, gdzie mieszkają w jednym z pokoi. Kiedy obecni właściciele kupili dom i postanowili przeprowadzić remont, w jednym z pokoi słychać było płacz dziecka, a w nocy dochodziły stamtąd dziwne odgłosy - pukanie i jakieś kroki.
W ten sposób zorientowali się, że w pomieszczeniu są duchy i postanowili im nie przeszkadzać. Zrobili dla nich nawet „ołtarz” – wnękę w ścianie, w której postawili małą ikonę, przed którą palą świeczki.
Dla „zdrawiczek” przygotowuje się specjalne rytualne chleby z prośbą o to, aby pozostać w zdrowiu, a gdy się choruje i chce się wyzdrowieć, chleby te słodzi się miodem lub cukrem. Niektórzy przygotowują też kurban.
Niesamowite, prawda? W Rodopach jednak takie historie nikogo nie dziwią. Nawet małe, wyludnione wioski, takie jak wieś Jugowo, skrywają niesamowite tajemnice związane z bogatym bułgarskim folklorem.
Autor: Przyblizamybulgarie
Napisz komentarz
Wydarzenia
Ludzie
Inne